9 sierpnia 2017 r
Tego dnia razem z moją przyjaciółką Alicją wyruszyliśmy w autostopową przygodę. Wystartowaliśmy z naszego rodzinnego miasteczka Zamość wraz z napisem ,,byle dalej” kierując się na południe. Celem było dojechanie na festiwal trębaczy w serbskiej Gucy, a później dalsza spontaniczna jazda po bałkanach, tak jak nas droga poniesie.
/
On August 9, 2017, together with my friend Alicja, we set off on a hitchhiking adventure. We started from our hometown Zamość with the sign "just keep going" heading south. The sign seemed to work because initially people gave us rides after 5 or 10 km. The goal was to reach the trumpeters' festival in Guca, Serbia, and then continue spontaneously our ride around the Balkans as the road will carry us.
On August 9, 2017, together with my friend Alicja, we set off on a hitchhiking adventure. We started from our hometown Zamość with the sign "just keep going" heading south. The sign seemed to work because initially people gave us rides after 5 or 10 km. The goal was to reach the trumpeters' festival in Guca, Serbia, and then continue spontaneously our ride around the Balkans as the road will carry us.
10 sierpnia 2017
Pomimo powolnego startu wkrótce udało nam się złapać wiatr w żagle w postaci tira i przekroczyliśmy polsko słowacką granicę. Tym samym przenieśliśmy się do pięknej, górskiej, zielonej krainy. Zdecydowanie muszę tam jeszcze wrócić!
/
August 10, 2017
Despite a slow start, we soon managed to catch the wind in our sails in the form of a truck and crossed the Polish-Slovak border. In doing so, we moved to a beautiful, mountainous, green land. I definitely have to go back there!
Despite a slow start, we soon managed to catch the wind in our sails in the form of a truck and crossed the Polish-Slovak border. In doing so, we moved to a beautiful, mountainous, green land. I definitely have to go back there!
10, 11 sierpnia 2017
Ostatecznie przeprawa przez Słowację nie była taka łatwa, pomimo sporego ruchu na drodze staliśmy po kilka godzin próbując złapać stopa. Późnym wieczorem znaleźliśmy się na stacji benzynowej na granicy słowacko węgierskiej rozglądając się za miejscem do rozbicia namiotu. Myśleliśmy, że to już koniec jazdy na dziś, kiedy nagle kierowca ciężarówki który akurat miał postój zawołał nas do siebie zapraszającym gestem. Był to akurat polak, śpiesznie powiedział nam że może nas przewieźć przez granicę, lecz jedynie może zaoferować nam miejsce na pace z powodu kontroli. Ciesząc się na tę propozycję zgodziliśmy się nie myśląc zbyt wiele . Kierowca zatrzasnął za nami drzwi i rozpoczęliśmy kolejny odcinek drogi. Nagle zapadła ciemność, a razem z nią czarne myśli.. co jeśli kierowca nie ma dobrych zamiarów, co jeśli to nie jest dobry człowiek. Jakiś czas jechaliśmy w strachu zmieszanym z adrenaliną trzęsieni przez nierówności drogi. W pewnym momencie ciężarówka się zatrzymała, kierowca otworzył drzwi. Była z nim również kobieta, która okazała się być jego matką. Tym razem ze spokojem oznajmili nam , że przejechaliśmy przez granicę. Nasze obawy prysły jak mydlana bańka i mogliśmy spokojnie porozmawiać. Okazało się, że jadą przez Budapeszt, a nawet robią tam postój na noc. Co więcej tak przejęli się naszą wyprawą, że zaoferowali nam nocleg na pace. Uradowani odetchnęliśmy z ulgą. Niesamowite jak nagle sytuacja potrafi się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni, jak strach i sabotująca narracja umysłu potrafią zakrzywić obraz rzeczywistości. Jeszcze tego samego dnia dotarliśmy do Serbii zbliżając się do naszego celu.
/
10, 11 August 2017
Ultimately, crossing Slovakia was not that easy. Despite the heavy traffic on the road, we stood there for several hours trying to hitchhike. Late in the evening we found ourselves at a gas station on the Slovak-Hungarian border, looking for a place to pitch a tent. We thought that was the end of the ride for today, when suddenly a truck driver who was stopping at the moment called us over with an inviting gesture. He happened to be Polish and he quickly told us that he could take us across the border, but he could only offer us a place in a loaded trailer due to inspections. We were happy with this proposal and agreed without thinking too much. The driver slammed the door behind us and we started the next section of the road. Suddenly darkness fell, and with it dark thoughts... what if the driver had no good intentions, what if he was not a good person. We drove for some time in fear mixed with adrenaline, shaken by the unevenness of the road. At one point the truck stopped and the driver opened the door. There was also a woman with him... who turned out to be his mother. This time they calmly informed us that we had crossed the border. Our fears disappeared like a soap bubble and we could talk calmly. It turned out that they were going through Budapest and even stopped there for the night. What's more, they were so concerned about our trip that they offered us accommodation in a trailer. Overjoyed, we breathed a sigh of relief. It's amazing how suddenly the situation can change, how fear and the sabotaging narrative of the mind can distort the image of reality. The same day we reached Serbia, getting closer to our destination.
12 sierpnia, 2017
Guca - na codzień spokojna wioska w zachodniej Serbii o populacji o populacji ok 2000 mieszkańców, która na kilka dni festiwalu zmienia się w największy festiwal trąbki na świecie, na tych kilka dni przyjeżdża ok 600 000 wizytantów z kraju i zza granicy.
Guca zyskała światową sławę dzięki zgromadzeniu Trębaczy. Inauguracyjny festiwal odbył się 16 października 1961r na dziedzińcu kościoła w Gucy, w którym rywalizowały 4 kapele z sąsiednich wsi. Festiwal zyskał większą popularność w 1970r, kiedy stał się bardziej obecny w mediach. Opisano go jako inną, kolorową Serbię. Do 2017r rozrósł się do największego festiwalu trąbki, trzeciego festiwalu etno i jednego z 15 największych festiwali na świecie. Wydarzenie w Serbii zyskało miano nieoficjalnego święta państwowego. Nieustające szaleństwo trwa nieprzerwanie przez 3 dni i 3 noce. Trąbki rozbrzmiewają dookoła 24h na dobę , na ulicach, restauracjach, na kempingach i parkingach. Wszechobecny lokalny alkohol rakija płynie hojnie jeszcze bardziej podkreacajac euforię. Na ulicach grillujące się świnie na rożnie zadowalają podniebienia mięsożernych fanów trąbki z całego świata. Liczne zespoły z całej Serbii przyjeżdżają tutaj aby wziąć udział w konkursie, wszyscy mają nadzieję wygrać trofeum - złotą trąbkę.
/
August 12, 2017
/
August 12, 2017
Guča - a normally quiet village in western Serbia with a population of about 2,000 inhabitants, which for a few days turns into the largest trumpet festival in the world. Approximately 600,000 visitors from country and abroad come for these few days.
Guča gained worldwide fame thanks to the trumpeters' gathering. The inaugural festival took place on October 16, 1961 in the courtyard of the church, in which four bands from neighboring villages competed. The festival gained greater popularity in 1970 when it gained greater media coverage. It was described as a different, colorful Serbia. By 2017, it had grown into the largest trumpet festival, the third ethno festival and one of the 15 largest festivals in the world. The constant madness continues for 4 days and nights. Trumpets sound around 24 hours a day, on the streets, in restaurants, at campsites and parkings. The ubiquitous local rakija alcohol flows generously, further enhancing the euphoria. Numerous bands from all over Serbia come here to take part in the competition, all hoping to win the trophy - a golden trumpet.
Zobacz mój pełen materiał z Guča festival 2017 / Bosnia and Herzegovina klikając w link below:
https://dsomber.art/guca-festival-2017-bosnia-and-herzegovina
https://dsomber.art/guca-festival-2017-bosnia-and-herzegovina
See my full footage from Guča festival 2017 / Bosnia and Herzegovina by clicking the above
Sierpień 14, 2017
Dotarcie na festiwal Guca nie było naszym głównym celem wyjazdu, raczej czymś co nas popychało do przodu w gorszych momentach, termin jakim było rozpoczęcie festiwalu motywował nas w pewien sposób jako challange do osiągnięcia. Jednak dla mnie celem, było doświadczenie drogi samej w sobie, dać się jej ponieść. Dlatego cieszyłem się na koniec festiwalu i opuszczenie Gučy.
Dotarliśmy tutaj w 3 intensywne dni, po zatrzymaniu się czułem że brakuje mi drogi, przemieszczania się, dynamicznej zmiany miejsc.
Tego dnia po śniadaniu znów stanęliśmy na poboczu z kciukiem uniesionym w górę. Dość szybko zatrzymał się tajemniczy mężczyzna, na oko około 40stu pare lat, który akurat był w trakcie samotnego roadtripu wypożyczanym autem. Tak naprawdę jechał w przeciwnym kierunku niż zamierzaliśmy się udać, ale czuliśmy zgodę na zmianę kierunku i dołączyliśmy się do jego wycieczki jadąc wspólnie na dalszy zachód Serbii.
Dotarliśmy tutaj w 3 intensywne dni, po zatrzymaniu się czułem że brakuje mi drogi, przemieszczania się, dynamicznej zmiany miejsc.
Tego dnia po śniadaniu znów stanęliśmy na poboczu z kciukiem uniesionym w górę. Dość szybko zatrzymał się tajemniczy mężczyzna, na oko około 40stu pare lat, który akurat był w trakcie samotnego roadtripu wypożyczanym autem. Tak naprawdę jechał w przeciwnym kierunku niż zamierzaliśmy się udać, ale czuliśmy zgodę na zmianę kierunku i dołączyliśmy się do jego wycieczki jadąc wspólnie na dalszy zachód Serbii.
/
August 14, 2017
Reaching the Guča was not our main goal, the deadline to start the festival pushed us forward in difficult moments as a challenge to achieve. However, for me the goal was to experience the road itself, to be carried away by it.
That's why I was happy at the end of the festival and leaving Guca. We got here in 3 days, after stopping I felt that I missed the road, moving around, changing places dynamically. That day, after breakfast, we stood on the roadside again with our thumbs up. Quite quickly, a mysterious man, around 40 years old, stopped. He was on a solo roadtrip in a rented car and was actually going in the opposite direction than we intended to go, but we felt agreed to change direction. In this way, we joined forces and drove together to the further west of Serbia.
14 Sierpnia, 2017
Tego dnia udało mi się zaspokoić mój niedosyt bycia w drodze. To był długi roadtrip, udało nam się odwiedzić wiele ciekawych miejsc; od wodospadów i parków naturalnych poprzez zakon, na skansenie skończywszy. Droga mijała nam spokojnie , cieszyliśmy się wspólnymi rozmowami jak i wspólną ciszą. Po hucznej Gučy ten dzień był dobrym ukojeniem dla zmysłów.
Jeszcze tego wieczoru przybliżyliśmy się do granicy serbsko-bośniackiej.
August 14, 2017
That day I managed to satisfy my dissatisfaction with being on the road. It was a long, good day. We managed to visit many interesting places; from waterfalls and natural parks, through the monastery, to the open-air museum. The road passed peacefully, we enjoyed conversations and shared silence. After the boisterous Guča, this day was a good relief for the senses.
15 Sierpnia, 2017
Poprzedniego dnia dość późno zakończyliśmy objazdówkę, dlatego dotarliśmy do miejscowości Mokra Górą przy granicy Serbsko bośniackiej. Z pomocą naszego kierowcy udało nam się zagaić do miejscowych i niedrogo wynająć domek na noc. W podróży przychodzi taki dzień kiedy potrzeba wziąć ciepły prysznic, zregenerować siły i zrobić pranie.
Następnego dnia rano przyszedł rozzłoszczony właściciel z którym kompletnie nie mogliśmy się dogadać, zatem szybko się spakowaliśmy, zabraliśmy nasze jeszcze mokre ubrania i ewakuowaliśmy się z naszej chatki.
Stwierdziliśmy, że trzeba podnieść nasze morale i udaliśmy się na pobliską atrakcję turystyczną w postaci przejażdżki koleją wąskotorową „ Szargańską Ósemką". To był dobry wybór, trasa była bardzo malownicza poprzez górsko-leśną krainę . Jeszcze tego samego dnia udało nam się dotrzeć do Andricgradu, skalnego miasta w Vysehradzie, poświęconemu pisarzowi i laureatowi literackiej nagrody Nobla Ivo Andricovi. Miejsce robi wrażenie, panuje niesamowity klimat. Warto odwiedzić.
/
August 15, 2017
The previous day we finished our roadtrip quite late, so we reached the village of Mokra Gora ( means wet mountain ) near the Serb-Bosnian border. With the help of our driver, we managed to talk to the locals and cheaply rent a cottage for the night. Well, there comes a day when traveling when you need to take a warm shower, regenerate and do laundry.
The next morning the angry owner came and we couldn't get along at all, so we quickly packed up, took our still wet clothes and evacuated the cottage.
We decided that we needed to raise our morale and went to a nearby tourist attraction - a ride on the narrow-gauge railway "The Šargan Eight". It was a good choice, the route was very enjoyable,
we have been filled with many beautiful views driving through the mountain forest land. On the same day, we managed to reach Andrićgrad, a rock town in Visegrád, dedicated to the writer and Nobel Prize winner in literature, Ivo Andrić. Definitely an inspiring place worth seeing.
16 sierpnia , 2017
Poprzedniego wieczoru rozbiliśmy namiot przy rzece Drinie, praktycznie przy samym moście Mahmeda Pasy Sokolovicia, który jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Rano wstaliśmy bardzo wypoczęci i napawaliśmy się świetnym widokiem. Przekraczając most zrobiliśmy kilka pamiątkowych fotek i pełni optymizmu ruszyliśmy w dalszą drogę. Mieliśmy ambitny plan aby nadrobić trochę trasy kierując się w głębszy zachód bośni.
/
August 16, 2017
The previous evening, we pitched a tent by the Drina River, practically right next to the Mahmed Pasa Sokolović Bridge, which is on the UNESCO World Heritage List. We woke up very rested and admired the great view of the bridge, which made quite an impression in the morning light.
Full of optimism, we continued our journey. We had an ambitious plan to make up some of the route by heading deeper west of Bosnia.
16 Sierpnia, 2017
Upał stawał się coraz bardziej bezlitosny, czasami staliśmy na drodze po pare godzin łapiąc stopa na pełnym słońcu gdzie ciężko było o cień. Tego gorącego dnia mieliśmy pierwszy kryzys, dość mocno nas wygrzało i Alicja miała objawy udaru słonecznego. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Jeszcze przed zachodem słońca dotarliśmy do Sarajeva - stolicy Bośni i Hercegowiny.
—
August 16, 2017
The heat was becoming more and more merciless, sometimes we stood on the road for several hours, hitching a ride in full sun where it was difficult to find shade. That hot day we had our first crisis, Alicja had symptoms of sunstroke. Fortunately, everything ended well. Gas stations became our oases on the road, where we could rest in the shade and hydrate. Before sunset, we reached Sarajevo - the capital of Bosnia and Herzegovina.
17 Sierpnia, 2017
Pierwszą noc w Sarajewie spędziliśmy w hostelu – był to nasz pierwszy przystanek po ośmiu dniach w drodze. Rano wstaliśmy i ruszyliśmy na ulice, żeby rozejrzeć się po okolicy. Od samego początku czułem, że to miasto w jakiś sposób mnie intryguje. Miałem ochotę przyjrzeć mu się bliżej.
Część dnia spędziliśmy z Alicją, spacerując po centrum Sarajeva. Miałem dziwne wrażenie, jakbym już tu kiedyś był – może dlatego, że centra stolic często wydają się do siebie podobne. Sarajevo to miasto wieloetniczne, wieloreligijne, pełne ludzi o różnym pochodzeniu, kulturze i wierzeniach. Choć leży w Europie, nie należy do Unii Europejskiej. Czas zdaje się tu trochę zatrzymać, a proces europeizacji i rozwoju nie dotarł w takim stopniu, jak w inne zakątki kontynentu.
Co ciekawe, Sarajevo było pierwszym miastem w Europie, które miało tramwaje elektryczne. Po wojnie w latach 90. miasto musiało jednak odbudować linię tramwajową. Zrobiono to, wykorzystując stare tramwaje podarowane przez inne europejskie miasta, gdzie przestały być używane. Co zaskakujące te tramwaje nadal dobrze działają!
/
August 17, 2017
We spent our first night in Sarajevo in a hostel – it was our first stop after eight days on the road. We got up early in the morning and hit the streets to look around. From the very beginning, I felt that this city intrigued me in some way. I wanted to take a closer look at it.
We spent our first night in Sarajevo in a hostel – it was our first stop after eight days on the road. We got up early in the morning and hit the streets to look around. From the very beginning, I felt that this city intrigued me in some way. I wanted to take a closer look at it.
Alicja and I spent part of the day walking around the center of Sarajevo. I had a strange feeling that I had been here before – maybe because the centers of capitals often seem similar to each other. Sarajevo is a multi-ethnic, multi-religious city, full of people of different origins, cultures and beliefs. Although it is located in Europe, it is not a member of the European Union. Time seems to have stopped here a bit, and the process of Europeanization and development has not reached the same extent as in other corners of the continent.
Interestingly, Sarajevo was the first city in Europe to have electric trams. However, after the war in the 1990s, the city had to rebuild the tram line. This was done using old trams donated by other European cities where they had fallen into disuse. Surprisingly, these trams are still running well!
Interestingly, Sarajevo was the first city in Europe to have electric trams. However, after the war in the 1990s, the city had to rebuild the tram line. This was done using old trams donated by other European cities where they had fallen into disuse. Surprisingly, these trams are still running well!
Czułem jednak, że intuicja woła mnie, bym opuścił strefę komfortu i pobył sam. Potrzebowałem powłóczyć się po Sarajewie bez celu, pozwalając przeczuciu prowadzić mnie tam, dokąd chciało. Zaproponowałem więc, żebyśmy rozdzielili się na resztę dnia, aby każde z nas mogło doświadczyć miasta na swój własny sposób.
Prawie natychmiast poczułem ulgę – tego właśnie potrzebowałem. Nie chodziło nawet o obecność drugiej osoby, bo Alicja była świetną towarzyszką. Chodziło raczej o przestrzeń dla siebie, która pozwala mi nawiązać bliższy kontakt z ulicami i ich mieszkańcami.
/
I felt, however, that my intuition was calling me to leave this zone and spend some time alone. I needed to wander aimlessly through Sarajevo, letting my instincts guide me wherever they wanted. So, I suggested that we split up for the rest of the day, allowing each of us to experience the city in our own way.
Almost immediately, I felt a sense of relief—this was exactly what I needed. It wasn’t even about the presence of another person, as Alicja was a fantastic companion. Rather, it was about creating space for myself, which allows me to connect more deeply with the streets and their inhabitants.
Sarajevo to miasto otoczone górami, pełne wzniesień i stromych uliczek. Mimo całego dnia spędzonego na aktywnym chodzeniu i fotografowaniu, czułem, że to miejsce wciąż kryje wiele do odkrycia. Słońce chyliło się ku horyzontowi, zalewając pustą uliczkę ciepłym, złotym światłem. W powietrzu panował spokój, a ciszę przerywał jedynie odległy śmiech dzieci.
Nagle napotkałem spojrzenie robotnika siedzącego zrelaksowanego na schodkach piekarni. Zrobiłem mu zdjęcie, a potem podszedłem, by zamienić z nim kilka słów. W trakcie rozmowy mężczyzna wspomniał, że zna właściciela piekarni i podkreślił, że to dobry człowiek. Zaproponował, że może nas skontaktować, jeśli chcielibyśmy zatrzymać się tam na kilka dni.
Od słowa do słowa poznałem Ziziego – syna właściciela. Jak się okazało, lokal z szyldem „piekarnia” był obecnie pusty. Przed wojną była to piekarnia jego ojca, ale Zizi przearanżował miejsce na mały café-bar. Zaproponował, że może wynająć nam lokal na kilka dni za niewielką opłatą.
To był świetny finał udanego dnia. Ucieszyłem się, że będziemy mogli opuścić centrum miasta i wrócić na podróżnicze tory. Wkrótce odnalazłem Alicję i jeszcze tego samego wieczoru wynieśliśmy się z hostelu.
/
Sarajevo is a city surrounded by mountains, full of hills and steep streets. Despite the whole day spent actively walking and taking photos, I felt that this place still had a lot to discover. The sun was setting towards the horizon, bathing the empty street in a warm, golden light. There was peace in the air, and the silence was broken only by the distant laughter of children.
Suddenly, I caught the eye of a worker sitting relaxed on the steps of a bakery. I took a photo of him and then went over to exchange a few words with him. During the conversation, the man mentioned that he knew the owner of the bakery and emphasized that he was a good man. He offered to put us in touch if we wanted to stay there for a few days.
From word to word, I met Zizi, the owner’s son. As it turned out, the premises with the sign “bakery” were currently empty. Before the war, it had been his father’s bakery, but Zizi had remodeled the space into a small café-bar. He offered to rent the premises to us for a few days for a small fee.
It was a great ending to a successful day. I was glad that we could leave the city center and get back on track. I soon found Alicja and we checked out of the hostel that same evening.
From word to word, I met Zizi, the owner’s son. As it turned out, the premises with the sign “bakery” were currently empty. Before the war, it had been his father’s bakery, but Zizi had remodeled the space into a small café-bar. He offered to rent the premises to us for a few days for a small fee.
It was a great ending to a successful day. I was glad that we could leave the city center and get back on track. I soon found Alicja and we checked out of the hostel that same evening.
18 sierpnia 2017
Zizi okazał się serdecznym i gościnnym człowiekiem. Myślę, że cieszył się z naszej wizyty, ponieważ jego kafejka na co dzień nie tętniła życiem — zwykle przychodził tam sam, by napić się kawy, zapalić papierosa i na chwilę przysiąść lub pogawędzić z nami. Czasami zdarzało się, że któryś z sąsiadów, przechodząc ulicą, także zatrzymywał się na moment. Nasza komunikacja była daleka od łatwej i opierała się głównie na intuicji, ponieważ nie mówiliśmy w żadnym wspólnym języku. Alicja prawie nic nie rozumiała, a ja mieszałem polski z czeskim, podczas gdy gospodarz mówił po bośniacku. Mimo to potrafiliśmy się porozumieć.
Zizi okazał się serdecznym i gościnnym człowiekiem. Myślę, że cieszył się z naszej wizyty, ponieważ jego kafejka na co dzień nie tętniła życiem — zwykle przychodził tam sam, by napić się kawy, zapalić papierosa i na chwilę przysiąść lub pogawędzić z nami. Czasami zdarzało się, że któryś z sąsiadów, przechodząc ulicą, także zatrzymywał się na moment. Nasza komunikacja była daleka od łatwej i opierała się głównie na intuicji, ponieważ nie mówiliśmy w żadnym wspólnym języku. Alicja prawie nic nie rozumiała, a ja mieszałem polski z czeskim, podczas gdy gospodarz mówił po bośniacku. Mimo to potrafiliśmy się porozumieć.
Cieszyłem się z tego czasu — z możliwości zatrzymania się u Ziziego. Czułem, że mogę choć na chwilę wtopić się w życie tego miejsca i spojrzeć na Sarajewo oczami jego mieszkańców. W tamtej chwili niczego więcej nie potrzebowałem do szczęścia. Mogłem kontynuować eksplorację miasta, a w momentach relaksu wcielałem się w rolę baristy, przygotowując kawę na profesjonalnym ekspresie ciśnieniowym i delektując się nią w towarzystwie lokalnych mieszkańców.
/
August 18, 2017
Zizi turned out to be a warm and hospitable man. I think he was glad to have our visit, because his café was not usually bustling with life - he usually came there alone, to have a coffee, smoke a cigarette and sit down for a while or chat with us. Sometimes it happened that one of the neighbors, passing by the street, also stopped for a moment. Our communication was far from easy and was based mainly on intuition, because we did not speak any common language. Alicja understood almost nothing, and I mixed Polish with Czech, while the host spoke Bosnian. Despite this, we managed to communicate.
Zizi turned out to be a warm and hospitable man. I think he was glad to have our visit, because his café was not usually bustling with life - he usually came there alone, to have a coffee, smoke a cigarette and sit down for a while or chat with us. Sometimes it happened that one of the neighbors, passing by the street, also stopped for a moment. Our communication was far from easy and was based mainly on intuition, because we did not speak any common language. Alicja understood almost nothing, and I mixed Polish with Czech, while the host spoke Bosnian. Despite this, we managed to communicate.
I was glad for this time - the opportunity to stay with Zizi. I felt that I could, at least for a moment, immerse myself in the life of this place and see Sarajevo through the eyes of its inhabitants. At that moment, I needed nothing more to be happy. I was able to continue exploring the city, and in my moments of relaxation I took on the role of a barista, preparing coffee on a professional espresso machine and enjoying it in the company of locals.

Żółta Twierdza (Žuta Tabija)
Jedna z historycznych fortyfikacji, które tworzyły mur starego miasta Vratnik (dzielnica Sarajewa). Po splądrowaniu Sarajewa w 1697 roku twierdza straciła swoją pierwotną funkcję, a jej los zmieniło zajęcie miasta przez Austro-Węgry.
Jedna z historycznych fortyfikacji, które tworzyły mur starego miasta Vratnik (dzielnica Sarajewa). Po splądrowaniu Sarajewa w 1697 roku twierdza straciła swoją pierwotną funkcję, a jej los zmieniło zajęcie miasta przez Austro-Węgry.
Dziś Żółta Twierdza to jeden z najlepszych punktów widokowych w Sarajewie, oferujący fantastyczną panoramę miasta. Szczególnego uroku nabiera o zachodzie słońca.
W miesiącu Ramadan, na Żółtej Twierdzy odbywa się tradycyjny wystrzał z armaty, który oznacza koniec postu. To wyjątkowy moment, który przyciąga zarówno mieszkańców, jak i turystów.
📍 Jeśli planujesz wizytę w Sarajewie, nie przegap tego miejsca!
/
Yellow Fortress (Žuta Tabija)
Yellow Fortress (Žuta Tabija)
One of the historical fortifications that once formed the wall of the old Vratnik city (a district in Sarajevo). After Sarajevo was plundered in 1697, the fortress lost its original purpose, and its fate changed with the Austro-Hungarian occupation of the city.
Today, the Yellow Fortress is one of the best viewpoints in Sarajevo, offering a fantastic panorama of the city. It is especially enchanting at sunset.
During the holy month of Ramadan, a traditional cannon shot is fired from the fortress at sunset to mark the end of the daily fast. This unique event draws both locals and tourists alike.
📍 If you’re planning a visit to Sarajevo, don’t miss this spot!
19 sierpnia 2017
Tego dnia odwiedziła nas para znajomych Polaków, których poznaliśmy około tydzień wcześniej na festiwalu Guča, w wiosce autostopowiczów. Przejeżdżali właśnie przez Sarajewo, więc zaprosiliśmy ich do „naszego baru” na kawę. Spędziliśmy czas na rozmowach, a później odprowadziliśmy ich na wylotówkę, skąd mieli kontynuować podróż autostopem.
Tego dnia odwiedziła nas para znajomych Polaków, których poznaliśmy około tydzień wcześniej na festiwalu Guča, w wiosce autostopowiczów. Przejeżdżali właśnie przez Sarajewo, więc zaprosiliśmy ich do „naszego baru” na kawę. Spędziliśmy czas na rozmowach, a później odprowadziliśmy ich na wylotówkę, skąd mieli kontynuować podróż autostopem.
Ten moment wzbudził w nas poczucie, jakbyśmy sami mieli opuścić to miasto, co skłoniło nas do rozmów o dalszej podróży. Alicja była gotowa wyruszyć już tego samego dnia, ja jednak czułem, że naprawdę polubiłem Sarajewo – szczególnie codzienne fotograficzne spacery bez ciężkiego plecaka na plecach.
Tego dnia postanowiliśmy nie rozdzielać się, tylko wspólnie pospacerować po mieście. Była to miła odmiana po kilku dniach indywidualnych wędrówek. Pokazałem Alicji kilka miejsc, które odkryłem w ostatnich dniach, starając się zarazić ją moją fascynacją tym miastem. Jednak myśl o opuszczeniu Sarajewa wisiała w powietrzu – w końcu przed nami była jeszcze długa droga i wiele miejsc do odkrycia.
/
August 19, 2017
August 19, 2017
That day, we were visited by a Polish couple we had met about a week earlier at the Guča festival in the hitchhikers' village. They happened to be passing through Sarajevo, so we invited them to "our bar" for a coffee. We spent some time chatting and later walked them to the highway exit, where they planned to continue their journey hitchhiking.
That moment made us feel as though we were about to leave the city ourselves, which led us to discuss continuing our journey. Alicja was ready to move on that very day, but I felt I had grown really fond of Sarajevo – especially the daily photography walks without a heavy backpack on my shoulders.
That day, we decided not to go our separate ways but instead to explore the city together. It was a pleasant change after several days of wandering solo. I showed Alicja some of the places I had discovered in the past few days, trying to share my fascination with this city. However, the thought of leaving Sarajevo lingered in the air – after all, we still had a long road ahead and many places left to see.
20 Sierpnia, 2017
Sarajewo każdego dnia coraz bardziej odkrywało przed nami swoją prawdziwą twarz. Historia tego miasta nie była łatwa. Nasz pobyt w Sarajewie zdecydowanie nie przypominał wakacyjnego wypoczynku, a mieszkanie w cafe-barze na dłuższą metę stawało się niewygodne. Każdy kolejny dzień był coraz trudniejszy, aż w końcu postanowiliśmy, że nie możemy zostać dłużej. Tego samego dnia podzieliliśmy się naszą decyzją z serdecznym gospodarzem. Ku naszemu zaskoczeniu, zareagował emocjonalnie na naszą decyzję. Nagle ożywiony poderwał się od stolika i oznajmił, że chce oprowadzić nas po swoim mieście.
Sarajewo każdego dnia coraz bardziej odkrywało przed nami swoją prawdziwą twarz. Historia tego miasta nie była łatwa. Nasz pobyt w Sarajewie zdecydowanie nie przypominał wakacyjnego wypoczynku, a mieszkanie w cafe-barze na dłuższą metę stawało się niewygodne. Każdy kolejny dzień był coraz trudniejszy, aż w końcu postanowiliśmy, że nie możemy zostać dłużej. Tego samego dnia podzieliliśmy się naszą decyzją z serdecznym gospodarzem. Ku naszemu zaskoczeniu, zareagował emocjonalnie na naszą decyzję. Nagle ożywiony poderwał się od stolika i oznajmił, że chce oprowadzić nas po swoim mieście.
Zizi, człowiek, który przeżył wojnę domową lat 90, zabrał nas w miejsca, gdzie czas zdawał się zatrzymać. Przechodziliśmy ostrzeliwanymi kiedyś uliczkami, gdzie dziury po kulach nadal były widoczne. Ulice wyglądały tak, jakby dramatyczne wydarzenia miały miejsce całkiem niedawno – czuć było, że jego wspomnienia wciąż były żywe. Udaliśmy się także na stare miasto. Choć odnowione, Zizi pokazywał nam miejsca, gdzie wybuchały pociski. Spotykaliśmy jego bliskich znajomych, również ocalałych z wojny. W ich oczach widać było przerażenie, ale także niezwykłą siłę, trudną do opisania słowami.
Szliśmy z ożywionym Zizim, który prowadził nas wciąż dalej i dalej. W pewnym momencie poczułem, że to już dla mnie wystarczające – ciężar historii, którą z nami dzielił, był ogromny. Jednocześnie wiedziałem, że właśnie tego szukałem. Byłem mu wdzięczny za podzielenie się swoją prawdą, zwłaszcza że powracanie do tych bolesnych wspomnień z pewnością nie było dla niego łatwe. Nasz pobyt w Sarajewie dopełnił się, a historia tego miasta i jego mieszkańców na zawsze pozostanie w moim sercu.
/
/
Sarajevo revealed its true face to us more and more with each passing day. The history of this city was far from easy. Our stay in Sarajevo was definitely not a holiday getaway, and living in a cafe-bar became increasingly uncomfortable over time. Each day grew more challenging, and we eventually decided we couldn’t stay any longer. That same day, we shared our decision with our kind host. To our surprise, he reacted emotionally. Suddenly energized, he sprang up from the table and announced that he wanted to show us around his city.
Zizi, a man who survived the Bosnian War of the 1990s, took us to places where time seemed to have stood still. We walked through streets that were once under sniper fire, where bullet holes were still visible. The streets looked as though the dramatic events had happened only yesterday – you could feel how vivid his memories were. We also visited the old town. Although restored, Zizi pointed out places where shells had exploded. Along the way, we met many of his close friends, who had also survived the war. In their eyes, there was both fear and an incredible strength that is hard to put into words.
We followed Zizi as he passionately led us to more and more places. At some point, I felt it was enough for me – the weight of the stories he shared was overwhelming. Yet, at the same time, I knew this was exactly what I had been seeking. I was grateful to him for sharing his truth with us, knowing how hard it must have been to revisit those painful memories and reopen old wounds.
Our time in Sarajevo felt complete, and the history of this city and its people will forever remain in my heart.
21 sierpnia 2017
Wyjeżdżając z Sarajewa, obejrzeliśmy poruszającą wystawę Tarika Samaraha – wybitnego fotografa wojennego, który dokumentuje tragedię i pamięć o ofiarach konfliktów. Jego zdjęcia to nie tylko obrazy, ale historie, które nie pozwalają zapomnieć. Jest to stała ekspozycja zatytułowana "Srebrenica", prezentowana w Galerii 11/07/95 w Sarajewie. Wystawa ta stanowi artystyczno-dokumentalne spojrzenie na cierpienie i życie ocalałych z Srebrenicy po 11 lipca 1995 roku. Multimedialna ekspozycja obejmuje m.in. serię czarno-białych fotografii Tarika Samaraha zatytułowaną "Srebrenica – ludobójstwo w sercu Europy", która dokumentuje skutki ludobójstwa w Srebrenicy.
Wyjeżdżając z Sarajewa, obejrzeliśmy poruszającą wystawę Tarika Samaraha – wybitnego fotografa wojennego, który dokumentuje tragedię i pamięć o ofiarach konfliktów. Jego zdjęcia to nie tylko obrazy, ale historie, które nie pozwalają zapomnieć. Jest to stała ekspozycja zatytułowana "Srebrenica", prezentowana w Galerii 11/07/95 w Sarajewie. Wystawa ta stanowi artystyczno-dokumentalne spojrzenie na cierpienie i życie ocalałych z Srebrenicy po 11 lipca 1995 roku. Multimedialna ekspozycja obejmuje m.in. serię czarno-białych fotografii Tarika Samaraha zatytułowaną "Srebrenica – ludobójstwo w sercu Europy", która dokumentuje skutki ludobójstwa w Srebrenicy.
To było mocne i wartościowe dopełnienie naszego pobytu w Sarajewie.
Jeśli jesteście w mieście – koniecznie zobaczcie. Jeśli nie – warto poznać jego twórczość.
/
/
August 21, 2017
As we were leaving Sarajevo, we visited a moving exhibition by Tarik Samarah – an outstanding war photographer who documents the tragedy and memory of conflict victims. His photos are not just images; they are stories that refuse to be forgotten. It is a permanent exhibition titled "Srebrenica", presented at the Galerija 11/07/95 in Sarajevo. This exhibition offers an artistic and documentary perspective on the suffering and lives of Srebrenica survivors after July 11, 1995. The multimedia exhibition includes, among other things, a series of black-and-white photographs by Tarik Samarah, titled "Srebrenica – Genocide at the Heart of Europe", which documents the consequences of the genocide in Srebrenica.
As we were leaving Sarajevo, we visited a moving exhibition by Tarik Samarah – an outstanding war photographer who documents the tragedy and memory of conflict victims. His photos are not just images; they are stories that refuse to be forgotten. It is a permanent exhibition titled "Srebrenica", presented at the Galerija 11/07/95 in Sarajevo. This exhibition offers an artistic and documentary perspective on the suffering and lives of Srebrenica survivors after July 11, 1995. The multimedia exhibition includes, among other things, a series of black-and-white photographs by Tarik Samarah, titled "Srebrenica – Genocide at the Heart of Europe", which documents the consequences of the genocide in Srebrenica.
It was a powerful and meaningful conclusion to our stay in Sarajevo.
If you're in the city – make sure to see it. If not – his work is definitely worth discovering.
21 sierpnia, 2017
Tego dnia pożegnaliśmy się z Sarajewem. Mógłbym zostać tu o wiele dłużej, by lepiej poznać miasto i jego historię. Jednak na ten moment czekała nas dalsza droga. Czuję jednak, że jeszcze tu kiedyś wrócę.
Sarajewo to miejsce o niezwykłej przeszłości. Podczas wojny w Bośni, po rozpadzie Jugosławii, miasto zostało oblężone przez bośniackich Serbów. Około 18 000 żołnierzy, wspieranych przez czołgi, moździerze, wyrzutnie rakiet i snajperów, otoczyło je 6 kwietnia 1992 roku. Oblężenie trwało aż do października 1995 roku. Ze względu na ukształtowanie terenu Sarajewo było nieustannie ostrzeliwane z okolicznych gór, odcięte od dostaw wody, prądu i regularnej żywności. W wojnie zginęło ponad 10 500 osób, a niemal wszystkie budynki zostały zniszczone. Było to najdłuższe i najkrwawsze oblężenie w Europie po II wojnie światowej.
Dziś Sarajewo tętni życiem i sztuką, ale nawet w najcięższych czasach mieszkańcy nie pozwolili, by wojna odebrała im kulturę. W 1994 roku, w samym środku oblężenia, odbył się tu tajny koncert Iron Maiden. Dla zespołu był to jeden z najważniejszych występów w karierze. Bruce Dickinson, ich wokalista, po latach został honorowym obywatelem miasta.
Sarajewo to miasto, które pamięta, ale nie żyje przeszłością. I właśnie to sprawia, że jest tak wyjątkowe.
Tym postem zamykam pierwszą część "Balkan Trip". Zapraszam do obejrzenia części drugiej klikając w link - https://dsomber.art/balkan-trip-part-2
/
August 21, 2017
That day we said goodbye to Sarajevo. I could have stayed here much longer to better understand the city and its history. But for now, we had a long way to go. But I feel that I will return here someday.
Sarajevo is a place with an extraordinary past. During the Bosnian War, after the collapse of Yugoslavia, the city was besieged by Bosnian Serbs. Around 18,000 soldiers, supported by tanks, mortars, rocket launchers, and snipers, surrounded it on April 6, 1992. The siege lasted until October 1995. Due to the terrain, Sarajevo was constantly shelled from the surrounding mountains, and was cut off from water, electricity, and regular food supplies. Over 10,500 people died in the war, and almost all buildings were destroyed. It was the longest and bloodiest siege in Europe since World War II.
Today, Sarajevo is full of life and art, but even in the hardest times, the people did not let the war take away their culture. In 1994, in the middle of the siege, Iron Maiden held a secret concert here. For the band, it was one of the most important performances in their career. Bruce Dickinson, their vocalist, became an honorary citizen of the city years later.
Sarajevo is a city that remembers, but does not live in the past. And that is what makes it so special.
-
With this post, I am closing the first part of "Balkan Trip". I invite you to watch part two by clicking the link – https://dsomber.art/balkan-trip-part-2 😊
Tego dnia pożegnaliśmy się z Sarajewem. Mógłbym zostać tu o wiele dłużej, by lepiej poznać miasto i jego historię. Jednak na ten moment czekała nas dalsza droga. Czuję jednak, że jeszcze tu kiedyś wrócę.
Sarajewo to miejsce o niezwykłej przeszłości. Podczas wojny w Bośni, po rozpadzie Jugosławii, miasto zostało oblężone przez bośniackich Serbów. Około 18 000 żołnierzy, wspieranych przez czołgi, moździerze, wyrzutnie rakiet i snajperów, otoczyło je 6 kwietnia 1992 roku. Oblężenie trwało aż do października 1995 roku. Ze względu na ukształtowanie terenu Sarajewo było nieustannie ostrzeliwane z okolicznych gór, odcięte od dostaw wody, prądu i regularnej żywności. W wojnie zginęło ponad 10 500 osób, a niemal wszystkie budynki zostały zniszczone. Było to najdłuższe i najkrwawsze oblężenie w Europie po II wojnie światowej.
Dziś Sarajewo tętni życiem i sztuką, ale nawet w najcięższych czasach mieszkańcy nie pozwolili, by wojna odebrała im kulturę. W 1994 roku, w samym środku oblężenia, odbył się tu tajny koncert Iron Maiden. Dla zespołu był to jeden z najważniejszych występów w karierze. Bruce Dickinson, ich wokalista, po latach został honorowym obywatelem miasta.
Sarajewo to miasto, które pamięta, ale nie żyje przeszłością. I właśnie to sprawia, że jest tak wyjątkowe.
Tym postem zamykam pierwszą część "Balkan Trip". Zapraszam do obejrzenia części drugiej klikając w link - https://dsomber.art/balkan-trip-part-2
/
August 21, 2017
That day we said goodbye to Sarajevo. I could have stayed here much longer to better understand the city and its history. But for now, we had a long way to go. But I feel that I will return here someday.
Sarajevo is a place with an extraordinary past. During the Bosnian War, after the collapse of Yugoslavia, the city was besieged by Bosnian Serbs. Around 18,000 soldiers, supported by tanks, mortars, rocket launchers, and snipers, surrounded it on April 6, 1992. The siege lasted until October 1995. Due to the terrain, Sarajevo was constantly shelled from the surrounding mountains, and was cut off from water, electricity, and regular food supplies. Over 10,500 people died in the war, and almost all buildings were destroyed. It was the longest and bloodiest siege in Europe since World War II.
Today, Sarajevo is full of life and art, but even in the hardest times, the people did not let the war take away their culture. In 1994, in the middle of the siege, Iron Maiden held a secret concert here. For the band, it was one of the most important performances in their career. Bruce Dickinson, their vocalist, became an honorary citizen of the city years later.
Sarajevo is a city that remembers, but does not live in the past. And that is what makes it so special.
-
With this post, I am closing the first part of "Balkan Trip". I invite you to watch part two by clicking the link – https://dsomber.art/balkan-trip-part-2 😊
Nazywam się Daniel Somber (ur. 1993 w Zamościu, Polska) – jestem niezależnym fotografem, artystą w drodze. Uwieczniam swoje podróże poprzez fotografię i słowo. Obecnie podróżuję przez Peru, poznając jego kulturę i uchwytując w kadrze unikalne krajobrazy. Odkrywam miejsca i ludzi w ich naturalnym otoczeniu.
Jeśli moja twórczość do Ciebie przemawia, będzie mi miło, jeśli wesprzesz mój projekt wirtualnym kubkiem kawy!
☕ - https://buycoffee.to/dsomber.art
/ ENG
/ ENG
My name is Daniel Somber (b. 1993 in Zamość, Poland) – I am an independent photographer, an artist on the road. I capture my travels through photography and words. Currently, I am exploring Peru, immersing myself in its culture and capturing its unique landscapes. I seek out places and people in their natural surroundings.
If my work resonates with you, I’d be grateful for your support – even a virtual cup of coffee means a lot!
☕ - https://buycoffee.to/dsomber.art
☕ - https://buycoffee.to/dsomber.art